poniedziałek, 2 grudnia 2013

ZBYSZEK JANCZUKOWICZ


Zaczyna się grudzień, jutro wracamy do Indonezji.

Grudzień na Borneo, to znaczy upał w nocy, a w ciągu dnia słońce leje się jak powódź, ludzie z białą skórą i niebieskimi oczami mrużą się i topią. I strasznie chudną. Ale to nie wiem, czy z powodu słońca, czy z powodu malezyjkich cen. Po tygodniu w domu na obrzeżach portowego miasta Tawau, przez który przewija się cała grupa ludzi zasługujących na osobną notkę, opuszczamy to post-angielskie państwo praktycznie go nie zobaczywszy.

Z pobieżnych obserwacji, mają tutaj asfaltowe ulice z poboczami, restauracje zamiast ulicznych barów i samochody zamiast motorów. Tym samym, Malezyjczycy nie mają czasu siedzieć razem na każdym rogu, pić kawę i plotkować, zamiast tego jeżdzą wieczorami na siłownie, baseny albo prywatne lekcje szlifujące angielski (albo chiński), ewentualnie siedzą w domach i ogładają filmy na domowym ekranie HD DVD. Po roku w Indonezji czujemy się tutaj dziwnie i wracamy szybko do Bikers of Berau, u których spodziewamy się wolnego pokoju z materacem w ich domu-garażu spotkań, chaotycznego kręcenia się motorami po małym mieście i do nikąd nie prowadzących powolnych rozmów o byle czym do nocy. Dodatokowo, połowa z nich to chrześcijanie, więc przywieziemy dwie butelki whiski, której tutaj w chińskich sklepach nie brakuje, może być ciekawie w klimacie, w którym można usnąć po dwóch butelkach piwa. Na tarczy czy pod tarczą, lepsze to niż kolorowe koktajle, które Malezyjczycy zamiawiają w tutejszych kawiarniach, nie tyle dla zabawy, co dla wzajemengo awansowania swojego statusu w oczach znajomych.

...

Miał być dłuższy post, ale nagle wokół pojawili się goście, chyba chcą zjeść nasz obiad, więc właściwa kontynuacja za niedługo...





1 komentarz:

  1. Nakreślony wizerunek Malezji faktycznie nie zachwyca. A u nas pierwszy atak zimy. Przydałoby się więc jakieś uśrednienie warunków temperaturowych. Podobno z tego punktu widzenia nieźle wypadają Nowa Zelandia i RPA. Spokojnego powrotu na "stare śmieci" indonezyjskie. A może by tak rozpocząć myślenie o powrocie do Polski, np. w marcu razem zinnymi wędrownymi ptakami.

    OdpowiedzUsuń